On też tam był, prawda?
Pamiętam,
że wpisywałam swój adres do księgi odpływów.
Tak, wszyscy byliśmy ponumerowani.
Wszyscy byliśmy potworami.
Wody były szare i szare było niebo nad nami.
Było zbyt płytko na Pustkę.
Zaczynał się sztorm.
A on też tam był.
Pamiętam,
padał deszcz, ale nie byliśmy nadzy.
Suchość trzaskała na naszych wargach.
I w głębi serca wiedziałam, że to dla mnie tu mokłeś.
Zapadałam w incepcję snu,
żeby dokańczać nasze przepychanki.
Lała się krew, beznamiętnie.
Pamiętasz? Przecież ty też tam byłeś…
A może to wszystko działo się latem?