kroczę Drogą cieni. co więcej mi pozostało. tylko ona i długa podróż w dół.
patrzę na ciebie i już wiem, że będę tego kiedyś żałować.
przyglądałam ci się godzinami, kiedy spałeś. twoja żałosna nienawiść gorzała, twoja pycha nie stygła. nawet na chwilę się nie odprężyłeś.
a poza tym, wolę spać od ściany. żeby mieć szansę skopać te wszystkie potwory z powrotem pod łóżko. bo zawsze kiedy już mi się zdaje, że prysły, one znowu wyłażą. żebrząc o moją uwagę. kąszą i podgryzają. i wszystkie mają twoją twarz, mamo. ale teraz trzymają w rękach puste butelki.