to ja tutaj jestem antagonistą, ja jestem, w waszej historii, nie tylko. moze nawroconym, moze nie do konca, ale czarny, chociaz sie spierze, nie bedzie jasny, nigdy. wiec miejcie na to baczenie, narrrody niebieskie, miejcie to na uwadze. ze między czernią, a bielą, tacy jak my, oscylują w szarościach.
ale co z tego, skoro to ja tutaj wierzę w niemożliwe. że co przeminęło, może wrocić, może. może powinnam się z tym pogodzić, z tym, że nie, jak wszyscy. rozpaczać po tym i rzewnie wspominać każdej bezsennej nocy. pozwolić temu odejść. ale ja sie buntuje. wiem swoje. a jeśli ktoś dzieki temu coś zrebuduje, to czy to źle? czy to naiwnie?
a skoro naprawdę wyglądam pięć lat młodziej, to moja zasługa, skarbie. moja własna. i wiesz? jesteśmy z siebie dumni.
że stoimy na nogach.
i patrzymy przed siebie.
i mamy ideały. co z tego, że nieco szalone.
WE ARE SHINING
AND WE'LL NEVER
BE AFRAID AGAIN
kochanie, droga przed nami jest prosta, chociaż pod górkę. czeka nas długa, długa wędrówka. ale potem, och pomyśl, potem sturlamy się w dół, prawda? a zamiast zapachu trawy, owionie nas puch kolorowych piór. i to nie będzie koniec. to, mój drogi, będzie dopiero początek.
chodź, skocz ze mną. otchłań nie taka jest straszna, jeśli skoczymy w nią, wypełnieni ogniem.