To był tylko dźwięk. Jak skrzypnięcie drzwi. Potężnych
drzwi, gigantycznych, z kamienia i rdzy. Odgłos gorszy niż wrzask w ciemności,
gorszy niż wiatr zawodzący, jakby niósł ze sobą tysiące dusz. Tak witała się
śmierć. Zgrzytem pękających ścian.
Ścian, pod którymi stałeś.
When I
heard that sound
When the
walls came down
I was
thinking about you
Chyba zaczęłam krzyczeć, widząc, że reaktor się wali i
wiedząc, że ty tam jesteś. Chyba wołałam głośno twoje imię. Na pewno biegłam.
Biegłam jak opętana, z miejsca, w którym kazałeś mi czekać, na to, w którym
miałeś zginąć. Nie wiem, co sobie myślałam, że zdążę? Że nakryję cię swoim
ciałem, jakby to mogło coś zmienić? Może po prostu chciałam zginąć tam razem z
tobą i nie musieć wieść tego pustego życia, jakie właśnie się przede mną
otwierało.
Energia Mako wylewała się z pęknięć jak lawa z wulkanu, jak
ektoplazma. Półpłynna lepka mgła, unosiła się w powietrzu, odporna na
grawitację. Patrzyłam na to wszystko z boku, jakbym opuściła swoje ciało.
Widziałam swoje oczy, przecinały je pionowe źrenice, a Mako zmieniała ich kolor
na fosforyzującą zieleń. Nie pamiętam wiele więcej, pochłonięta resztką
nadziei, spalałam mięśnie, chodź wiedziałam, jak to się skończy.
Moje oczy są nadal
zielone. Odkąd cię nie ma, nie istnieją inne kolory. Tylko szarość i ta
chorobotwórcza energia. Jej opary wciąż trzymają się blisko ziemi, na której
walczyłam u twojego boku i z której podstępem mnie przegoniłeś. Nigdy nie
opuściłam tego miejsca. Jestem zjawą sektora Ósmego. Trzymam się ziemi tak samo
jak ty. I Mako. Jeśli mamy zgnić, kochanie, chociaż gnijmy razem, skoro nie
zdążyliśmy zrobić niczego innego.
When my
skin grows old
When my breath runs cold
I'll be thinking about you
When my breath runs cold
I'll be thinking about you
Łudziłam się do samego końca. Nie przestałam biec, dopóki na
własne oczy nie zobaczyłam, jak reaktor wybucha, a fala eksplozji nie zwaliła
mnie z nóg. Skoro nawet ja odczułam to tak mocno, no to powiedz, co mogło z
ciebie zostać?
Proch i te nieśmiertelne pilotki.
W głowie słyszałam twój głos.
„Och, dobrze. Przynajmniej skończymy dziś wcześniej.”
Dlaczego to powiedziałeś, dlaczego akurat dzisiaj. Czy
przeczuwałeś, co się wydarzy, czy od początku wiedziałeś, że będzie to misja
samobójcza.
Gdzie teraz miałam znaleźć odpowiedź. Kogo zapytać. Co
zrobić.
Nie wierzyłam, że to się działo. Przecież przed chwilą byłeś
tuż obok.
— Jestem tuż za tobą —
mówisz spokojnie, tak jakby wokół nie szalały płomienie. Twoje długie, czerwone
włosy, szarpane wiatrem, otulają mój policzek, wpadają do ust. Zabezpieczasz
moje tyły. Wiem, bo opieram się o twoje plecy. Stoimy ramię w ramię. Możesz na
mnie liczyć. Mogę na tobie polegać.
W sumie, już od dawna
na sobie polegamy, prawda? Żadne z nas nigdy nie powiedziało tego głośno, ale…
It was
almost love
It was almost love
It was almost love
Nawet jeślibyś przeżył, mnie czekałoby życie w strachu przed
tym, że pewnego dnia znów się go najem. Że w końcu cię stracę. I kiedyś nie
nadejdzie już żadna ulga. Nie okaże się, że się myliłam. Bo kiedyś będziesz
musiał umrzeć. Jak my wszyscy.
Dlatego wtedy biegłam. Żebyś mnie zabrał ze sobą. Żebym nie
musiała przez to wszystko przechodzić. Przecież, koniec końców, i tak nic ze
mnie nie zostało.