Przytłoczyć. Przytłoczone. Yhym, to takie dobre, trafne słówko.
Ey, no, ale brzydko! A taka moc była na wieczór, taki dym się szykował, taki to power miał być! Wena i odpał, i radość, i uniesienie. I noc miała prysnąć, miała! Mieliśmy ją zgasić, po swojemu, w Amestris, w Asgardzie.
Ale nagle się ciężej zrobiło. I to nie od stali, nie nie, niestety. Jakoś tak... jeden, dwa, trzy, cztery... I jestem przygotowana. Na porażkę. Na total global katastroik tim. Bam! Bam! Tak łatwo poszło, tak prosto. Zdmuchnąć świeczkę - ileż to może kosztować wysiłku?
Taką świeczką jestem czy takim płomykiem? Nieważne, tak czy dupak, gasnę.
I złość na zmarnowaną, źle spożytkowaną energię.
Głupia, głupia Iv! Nie silna, niepewna! Podatna na burzące spokój myśli. Na burzące spokój...
A ten za dużo kosztuje, żeby go co moment odbudowywać.
Żal. Kwinesencja podłej nocy.