czwartek, 20 lutego 2014

nananana.

Wzbiera.
Czuję jak serce kołysze się między moimi piersiami.
Niespokojne.
Wędruje ciasnymi korytarzami trzewi, ogrzewając uda ciepłymi pulsami, by nagle podejść do gardła i wyciskać strach przez źrenice.
Wzbiera, wzbiera.
Wylałam na gazety atrament. Rozdziewiczając kolejne wcielenia pióra. Wylałam na gazety i przykryłam papierem, rozciskając palcami nieforemne plamy. I odkryłam krainy, w których żyję. Kontynenty złudzenia.
Kontury Liv Solterry.
Czy Bóg też tak tworzył świat, chichocząc nad plamami na rękach, których ciężko się pozbyć? Czy to cena tworzenia - napiętnowane, brudne dłonie?
Wzbiera. Oby wezbrało.

Autokop. 

No, ale żeby pies rezydował na kanapie, a ja na podłodze, no to chyba kurwa w lekką przesadę uderza, no ale co, gdzie komu wygodnie.

Obserwatorzy

Archiwum bloga

Nał łot?

All eyes on the hidden door.

z czym się je paranoje

niekoniecznie o niedorzecznym.

Madness team: super, dark RAGE; cold, full of non-fulfilment WRATH; creepy, terrific ENVY and most of powerfull SADNESS (sa, sa sa samertajm!)

Statystyka