Złote chwile! Dawno ich nie miałam. Przychodzą tak rzadko, tak rzadko mnie zaszczycają.
Takie chwile, że jest dobrze. Że w sumie... w sumie jest nienajgorzej.
Jest nieźle. Nieważne co mówisz. Jest w porzo, aha, "jest super, więc o co ci chodzi?"
Trwają krótko, szkoda, że nie zatrzymują się na dłużej.
A to wszystko sprowadza się do potrzeb konsumenta, najdroższy, nie jestem materialistką, ale potrzebuję do życia złota. Złota, na mgnienie oka, czyż to nie urocze? To powinno cię zastanowić, nad tym sama powinnam pomyśleć, ale... Och, bądźmy szczerzy. Już jest za późno.
Wiem, że chciałam coś jeszcze...
Ech. Mam dwadzieścia cztery lata i oglądam dragonballa.
Nic nie jest takie jak było, oni.
Nic nie jest takie jak wcześniej, oni.
Wszystko się zmienia, oni.
Mógłbyś mi podpowiedzieć, kim jestem, stoisz bliżej niż ja.
Widzę cię, jak śpisz w poczekalni.
Widzę, że nie jest ci obojętne.
Morze mnie boli. Boli mnie. Może bardziej, bo nie przeprosiłeś, kurwa.