wtorek, 6 stycznia 2015

zasłony.

Coś mi się załącza... Na tą zimę, czy na brak hormonów, kto wie.
Ale zzzzzznów.
Mam ochotę zniknąć.
Chociaż na chwilę.
Wyjechać w ciemną głusz, bez prądu, bez nikogo. Zaszyć się gdzieś na jakiś czas, dłuższy. Przyjąć samotność do serca i wyć do księżyca w pełni. Bać się zamieci za oknem i dokładać do ognia, siorbiąc z półlitrowego kubka gorącą czekoladę albo grzane wino, albo niedobrą, mocną, czarną kawę.
Tak bardzo, bardzo, bardzo.
Uciec.
Chryste, przecież mam to we krrrwi. Ucieczkę.
Żebym tylko tak mogla, żebym tylko znów miała dokąd, jak tamtej zimy, gdy z gitarą na plecach maszerowałam przez zaspy, a mróz suszył spływające po zaróżowionych zimnem policzków łzy.
Po prostu się odciąć. Zamknąć jeszcze szczelniej. Zatęsknić? Odseparować. Nawdychać zimy, zaczerpnąć nocy. Wolności poszukać, wyzwolenia, nie martwić się, chociaż chwilę.
Uciekać. Uciekać mi się chce.
Tylko dokąd?
W Śródziemiu nie ma już miejsca. W Seireitei mnie nie chcą.
Uduszę się, uduszę. Albo zasypie mnie śnieg w mojej głowie.

Obserwatorzy

Archiwum bloga

Nał łot?

All eyes on the hidden door.

z czym się je paranoje

niekoniecznie o niedorzecznym.

Madness team: super, dark RAGE; cold, full of non-fulfilment WRATH; creepy, terrific ENVY and most of powerfull SADNESS (sa, sa sa samertajm!)

Statystyka