Co z tego, że podźwigłam na barkach wieżowiec.
Co z tego, że przetrwałeś silne grozy.
Co z tego, że umiem z góry do dołu.
Co z tego, że nosimy nieśmiertelniki.
Popsułam się. I tym razem się nie umiem poskładać. To nie ta dziedzina, to nie ciemności.
Gnijemy. Rozkładamy się, bo tak jest bez sensu. Możesz zaprotestować, może ktoś na ulicy wrzuci vote do twojej skrzynki. A potem przywiążemy do niej tysiące baloników z helem i niech frunie nasz strajk.
Mógłbyś. Ale co z tego. Nigdy nie będziesz moim Nicolasem. A ja nigdy nie kupię sobie porsche.